Trudna droga od nauki do pracy. Komentarz POPON

Trudna droga od nauki do pracy. Komentarz POPON

Nieprzystosowanie zawodowych szkół specjalnych do oczekiwań rynku pracy – to podstawowa wada kształcenia zawodowego osób z niepełnosprawnością. Odpowiedź MEN: wprowadzenie pięciu nowych zawodów dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim.

W Polsce działa 320 zasadniczych szkół zawodowych specjalnych dla uczniów z niepełnosprawnością, 205 z nich funkcjonuje w ramach specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych. Obecnie chodzi do nich 9,8 tys. uczniów, którzy kształcą się w ponad 40 zawodach. Jak wynika z danych Systemu Informacji Oświatowej (SIO) za rok szkolny 2015/2016, aż 8,8 tys. spośród 11,7 tys. uczniów zawodówek specjalnych to młodzież z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim. To dla niej Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) przygotowuje zmiany.

– Trwają prace nad projektem podstawy programowej kształcenia w zawodach, uwzględniającej sześć zawodów o charakterze pomocniczym: pomocnik ślusarza, stolarza, mechanika, pomocnik obsługi hotelowej [szkoły już w nim kształcą od 2012 r. – red.], krawca i fryzjera – mówi rzeczniczka MEN Anna Ostrowska. – Potrzeba wprowadzenia ich do klasyfikacji zawodów wynika głównie z konieczności zapewnienia tej grupie młodzieży realnej możliwości zdobycia zawodu. Dzięki temu mogłaby zyskać samodzielność zawodową, niezależność finansową i pełniejszą akceptację społeczeństwa.

Zdaniem MEN wprowadzenie nowych zawodów pomocniczych dla uczniów z lekką niepełnosprawno- ścią intelektualną pozwoli na pełniejsze uwzględnienie ich indywidualnych potrzeb i możliwości psychofizycznych oraz zainteresowań i predyspozycji.

Zmiany mają zostać wprowadzone do 2020 r.

Zapotrzebowanie na pomocników

Czy rozszerzenie oferty to krok w dobrym kierunku?

– To dobre propozycje. Od dawna postulowaliśmy wprowadzenie zawodów pomocniczych – cieszy się Emilia Witczak, dyrektorka Zasadniczej Szkoły Zawodowej nr 5 Specjalnej w Bydgoszczy, która kształci uczniów z lekką niepełnosprawnością intelektualną. – Dla naszej młodzieży niektóre zawody, które nazywam „dużymi”, są zbyt trudne. Nie chodzi o zajęcia praktyczne, tylko o teorię zawodową. W zawodach pomocniczych program i egzaminy będą bardziej dostosowane do indy- widualnych możliwości. Mamy to już sprawdzone w przypadku pracownika pomocniczego obsługi hotelowej – uczniowie zdawali egzaminy w stu procentach. A w przypadku „dużych” zawodów, jak np. ślusarz czy ogrodnik, zdawalność była różna. W niektórych latach wynosiła 68 proc, a w niektórych zero procent.

fot. Mateusz Różański

Dyrektor Witczak liczy na to, że nowe zawody będą się cieszyły zainteresowaniem uczniów i ich rodziców. Kiedy kilka lat temu szkoła zaczęła nabór w zawodzie pomocnik obsługi hotelowej, miała nawet problem z rekrutacją do pozostałych fachów.

– Dzieciaki uwielbiają być hotelarzami – mówi. – Dwie nasze absolwentki znalazły pracę w hotelach, jedna nawet jakiś czas pracowała jako pomoc w recepcji.

Bydgoska placówka kształci obecnie 132 uczniów w dwunastu oddziałach z klasami łączonymi po dwa zawody. Trzyletnia szkoła kończy się egzaminem zawodowym w czerwcu. W przyszłości zamierza przygotowywać do zawodu pomocników fryzjera, krawca i ślusarza. Pomocnik fryzjera mógłby wykonywać np. proste prace związane z utrzymaniem czystości w salonie, myć głowy, pielęgnować włosy i nakręć je na wałki.

Co z innymi?

Mniej entuzjastyczna jest Agnieszka Niedźwiedzka ze Stowarzyszenia Nie-Grzeczne Dzieci, zajmującego się dziećmi z autyzmem i zespołem Aspergera.

– Koncepcja wprowadzania zawodów pomocniczych jest jak najbardziej słuszna, powinno być ich jak najwięcej, ale zastanawiałabym się np. nad pomocnikiem krawca. Krawiec to dziś zawód mało popularny, typowo rzemieślniczy, zanikający. Nie wiem, czy absolwenci szkół znajdą pracę w tym zawodzie – mówi. I po chwili dodaje: – Trudno mi się pogodzić z tym, że o kształceniu zawodowym osób z niepełnosprawnościami mówimy wyłącznie w kontekście osób z niepełnosprawnością intelektualną. Faktycznie, ich jest najwięcej, ale problem na nich się nie kończy. A co z innymi? Nie widzę pomysłu np. na młodych ludzi z autyzmem, których jest coraz więcej.

Jak wynika z danych SIO, w roku szkolnym 2010/2011 na 159,5 tys. uczniów z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego – od przedszkoli do szkół policealnych – było niemal 6 tys. z autyzmem. Cztery lata później na 174,3 tys. uczniów już 21,9 tys. zostało zakwalifikowanych jako autystyczni lub z zespołem Aspergera.

O tym, jak system edukacji nie radzi sobie z „innością” uczniów, świadczy przykład byłego podopiecznego Stowarzyszenia Nie-Grzeczne Dzieci z zespołem Aspergera, który skończył otwarte technikum informatyczne.

– Ponieważ nastolatek jest dość specyficzny w kontakcie, szkoła zaproponowała mu praktyki na poczcie, miał podbijać pieczątką listy. Tymczasem ten chłopak konstruował drony; znalazł więc sobie pracę w serwisie komputerowym. Rodzice załatwili mu praktyki w światowym koncernie zajmującym się doradztwem finansowym. Mówimy o osobie z inteligencją znacznie powyżej przeciętnej – podkreśla dyrektor Niedźwiedzka.

Infografika MEN: Szkoła po zmianie.

Chłopiec z plecakiem stoi przy budynku szkoły podstawowej (8 lat), od której wychodzą cztery drogi – możliwości przyszłości chłopca. Pierwsza prowadzi do liceum ogólnokształcącego (4 lata), po którym można wybrać pracę, szkołę policealną (1-2,5 roku) lub studia. Druga ścieżka ze szkoły podstawowej prowadzi do technikum (5 lat), a następnie na studia. Trzecia do branżowej szkoły I stopnia (3 lata), następnie do branżowej szkoły II stopnia (2 lata) i do pracy. Ostatnia droga prowadzi do szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy (3 lata).

Szkoły sobie, rynek sobie

Specjaliści wskazują także na inne wady systemu: szkoły specjalne tworząc ofertę kształcenia zawodowego, często nie biorą pod uwagę potrzeb pracodawców.

– Brakuje m.in. wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej. Osoby z niepełnosprawnością kształcone są w nieodpowiednich dla siebie zawodach, które nie są dostosowane do ich możliwości fizycznych, intelektualnych lub kształcą się w zawodach, na które nie ma zapotrzebowania na lokalnym rynku pracy – wskazuje Anna Węgrzynowicz, dyrektor ds. organizacyjnych Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (POPON).

Przedsiębiorcy oczekują, że absolwenci zawodówek specjalnych będą mieli doświadczenie. Tymczasem młodzi ludzie po szkole są zaledwie teoretycznie przygotowani do zawodu, ale brakuje im praktyki.

– Zbyt niski poziom praktyk bądź ich niewielki zakres niestety przyczynia się do braku jakiegokolwiek doświadczenia – tłumaczy dyrektor Węgrzynowicz. – W szkołach zawodowych brakuje nowoczesnej infrastruktury, wykwalifikowanej kadry. Staże zawodowe bezpośrednio po szkole przyczyniłyby się do przygotowania młodego pracownika do zawodu, ale brakuje współpracy między firmami a szkołami zawodowymi. Szkoły powinny ściśle współpracować z okolicznymi pracodawcami, aby już na etapie nauki osoby niepełnosprawne mogły zdobyć doświadczenie, odbywając obowiązkową praktykę w zakładzie pracy.

POPON proponuje rozwiązanie: finansowany przez PFRON staż dla absolwentów szkół zawodowych z niepełnosprawnością. Młodzież odbywałaby go w formie trzymiesięcznego okresu próbnego, w czasie którego Fundusz pokrywałby koszty przeszkolenia praktycznego bezpośrednio u pracodawcy. Przedsiębiorca dostawałby środki na przeprowadzenie stażu pod warunkiem, że zadeklaruje przedłużenie umowy o pracę na kolejne minimum sześć miesięcy. Jeśli umowa nie zostałaby przedłużona, musiałby zwrócić 75 proc. kwoty, którą otrzymywał z PFRON za trzy miesiące stażu.

Zobacz cały artykuł

Autor: Jacek Hołub, fot. Piotr Stanisławski, Mateusz Różański, infografika MEN, Damian Szymczak, Karen Andrews/rgbstock.com

Źródło: Integracja 1/2017



Facebook
LinkedIn
Skip to content