Osoby niepełnosprawne mogą stracić pracę, wypowiedź Adama Hadława, dyrektora do spraw problematyki pracodawców POPON dla Nowin

Osoby niepełnosprawne mogą stracić pracę, wypowiedź Adama Hadława, dyrektora do spraw problematyki pracodawców POPON dla Nowin

Rząd proponuje obniżenie dopłaty do ich wynagrodzeń nawet o jedną trzecią

Podkarpaccy pracodawcy protestują w związku ze zmianami, jakie mają wejść w życie już od stycznia. Rząd chce zrównać wysokość dofinansowania do wynagrodzenia niepełnosprawnych. Ma być ono takie samo w przypadku zakładów pracy chronionej, jak i zwykłych firm. Jednocześnie ma dojść do obniżenia tej dopłaty. Wszystkie firmy, które zatrudniają osoby niepełnosprawne dostaną więc po kieszeni.

O 540 zł mniej na osobę

 Największa obniżka dofinansowania będzie dotyczyć wynagrodzenia pracowników z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. A to najliczniejsza grupa. Zwykłe firmy dla każdej takiej osoby otrzymają o 90 zł mniej, a w przypadku zakładów pracy chronionej aż o 540 zł mniej. A to oznacza koniec tych firm. Pracodawcy zapowiadają, że wycofają się z rynku chronionego i zwolnią część niepełnosprawnych – podkreśla Adam Hadław, dyrektor Polskiej Organizacji Osób Niepełnosprawnych w Rzeszowie.

Bo oprócz tego, że co najmniej połowę ich załogi muszą stanowić osoby niepełnosprawne, to jeszcze ustawodawca nałożył na nich szereg obowiązków. Miejsce pracy musi być dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Pracodawca musi zapewnić doraźną i specjalistyczną opiekę medyczną, a także dofinansowanie do leków, sprzętu ortopedycznego, rehabilitacji. Poza tym osoby te muszą pracować krócej, mieć dodatkową przerwę i urlop. Z obliczeń pracodawców wynika, że proponowane dofinansowanie nie zrekompensuje kosztów zatrudnienia takich osób.

– Z dnia na dzień sytuacja finansowa tych zakładów drastycznie się zmieni, bo rząd nie przewiduje wprowadzenie okresu przejściowego. Jakby tego było mało, przepisy unijne zabraniają udzielania pomocy z pieniędzy publicznych firmom, które są w złej sytuacji. A nie ma wątpliwości, że zakłady te wpadną w kłopoty finansowe. Wiele firm może nawet zbankrutować, a wtedy pracę stracą też pełnosprawni pracownicy – dodaje A. Hadław.

Zagrożonych 93 zakłady

Na Podkarpaciu działa 93 zakłady pracy chronionej, w których pracuje prawie 16 tys. osób, w tym ponad 12,5 tys. to osoby niepełnosprawne. Dodatkowy problem to taki, że zakłady te najczęściej związane są ze swoimi kontrahentami wieloletnimi umowami. Zerwanie ich będzie wiązało się z wysokimi karami. A jeśli mimo wszystko zdecydują się dalej prowadzić działalność, będą to robić ze stratą.

W najgorszej sytuacji znajdą się spółdzielnie inwalidów. To właśnie im będzie najtrudniej dostosować się do proponowanych zmian. Osoby pracują tu bowiem na umowach spółdzielczych. A te bardziej zabezpieczają warunki zatrudnienia niż pozostałe umowy.

– Nasza spółdzielnia zatrudnia ok. 230 pracowników, z czego 93 proc. to osoby z lekkim i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. W naszym przypadku dofinansowanie zmniejszy się o 30 proc. Tymczasem związani jesteśmy kilkuletnimi umowami z KGP i wojskiem na dostarczanie wyrobów dziewiarskich. Te zmiany proponuje się w najtrudniejszym okresie. Mamy przecież załamanie gospodarcze. Nie wyobrażam sobie, żeby te zmiany weszły w życie i musiałbym przeprowadzić restrukturyzację – mówi Janusz Magoń, prezes Spółdzielni „Rena” w Rzeszowie.

Podkarpaccy pracodawcy wystosowali już pismo protestacyjne do parlamentarzystów. Domagają się pozostawienia dofinansowania na dotychczasowym poziomie. Jeśli jednak zmiany te będą konieczne, to żądają wprowadzenia kilkuletniego okresu przejściowego. W tej sprawie w poniedziałek pracodawcy będą rozmawiać z marszałkiem województwa i posłami.

 



Facebook
LinkedIn
Skip to content